Wyszukaj

Obsługiwane przez usługę Blogger.

Reklama

czwartek, 7 kwietnia 2011

Treningi - wymarzona sylwetka


Jeśli chcesz zacząć ćwiczyć w celu poprawienia sylwetki, to nie rozpoczynaj zanim nie przeczytasz poniższego raportu! od: Eweliny Jakubiak, trenera osobistego.

Dlaczego większość kobiet ćwiczących nie osiąga odpowiednich rezultatów?

1. Nie rozumieją różnic pomiędzy treningiem a ćwiczeniami

Często błędne pytania jakie otrzymuję są:

"Jakie ćwiczenia wykonywać aby schudły mi uda?"
"Jakie ćwiczenia zaproponujesz aby pozbyć się oponki z brzucha?"


Ćwiczenia nie odchudzają wykonujemy je w celu wzmocnienia mięśni, gdyż wzmocnione mięśnie, pośrednio przyczyniają się do późniejszych efektów, które możemy uzyskać poprzez odpowiedni trening.

Najważniejszą sprawą jest fakt, że za pomocą ćwiczeń układamy odpowiedni trening, który przekłada się na efekty.

2. Nie umieją wykonać odpowiedniego treningu
Nie ćwiczenia a trening przekłada się na efekty a nie samo wykonywanie ćwiczeń.

Ponieważ za pomocą treningu doprowadzamy do odpowiedniego poboru energii przez nasz organizm. To w jaki sposób wykonujemy trening czyli dzięki jakiemu systemowi energetycznemu nasz organizm pracuje przekłada się na efekt.


Odkryj ten komplety system treningowy do wykonywania w domu!

Co otrzymasz kupując kurs?

2 systemy treningowe, które stosuje się podczas:
  • Redukcji tkanki tłuszczowej
  • Wzmacnianiu i rzeźbieniu mięśni
  • Różnorodność ćwiczeń podczas treningów
Trening wykonasz w domu bez żadnego specjalistycznego sprzętu.

środa, 30 marca 2011

Chcesz biegać. Ale jak? Odcinek 1


Autorem artykułu jest Dariusz Porada

Podstawowe pytania, jakie zadaje sobie każdy biegający, to: ile biegać, jak często i z jaką intensywnością? Dokładne odpowiedzi na te pytania przynosi wydana niedawno książka autora o znamiennym nazwisku

Internet oferuje wiele gotowych programów treningowych. Jednak trudno się spodziewać, aby takie ogólnodostępne plany treningowe pasowały każdemu: kobiecie, mężczyźnie, nowicjuszowi i biegowemu weteranowi.

Dlatego warto pokusić się o sprawdzenie tego, co oferują nam biegowe autorytety. W ostatnich miesiącach nakładem wydawnictwa Inne Spacery ukazała się wyjątkowa książka dla biegaczy. Tytuł: Bieganie metodą Danielsa. Autor: Jack Daniels. Amerykanin, który chyba w żaden sposób, z racji nazwiska, nie jest powiązany ze słynnym alkoholem.

Wydawca na swojej stronie zachwala:
 „Najlepszy podręcznik biegowy najlepszego na świecie trenera. System treningowy, z którego korzystają olimpijczycy i amatorzy na całym świecie. Książka od lat uważana za najlepszy podręcznik treningowy dla biegaczy na wszystkich poziomach zaawansowania startujących na dystansach od 800 metrów do maratonu”.

Kluczem do książki, oprócz dokładnych programów treningowych na wielu dystansach, są słynne danielsoweskie tabele. Dzięki nim możemy się dowiedzieć z jaką intensywnością i jak często biegać.
Sercem metody Danielsa jest to, jaka jest nasza aktualna kondycja. Najłatwiej zmierzyć ją nie w laboratorium, ale z praktyki. Dokładnej, biegowej praktyki. O co dokładnie chodzi? Daniels podowiada, żeby swoją formę oszacować na podstawie wyników z ostatnich zawodów.
 Jeśli pobiegłeś 10 kilometrów w 45 minut, a przy okazji nie biegłeś rekreacyjnie, tylko dałeś z siebie wszystko, to znaczy, że twoja forma jest właśnie taka. Biorąc swój wynik z wyścigu przyporządkowujesz go do odpowiedniego wiersza w tabeli i już wiesz jak intensywnie powinieneś biegać.

Oczywiście Daniels poleca rozmaite środki treningowe. Środki treningowe będę tematem naszego następnego artykułu.

---
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Via ferrata od A do Z


Autorem artykułu jest Szerpa

Co to jest via ferrata? Dlaczego ostatnio tak głośno o żelaznych drogach i skąd ich popularność? Co to jest lonża, absorber? Jaki szlak wybrać na początek? Jeśli chcesz znaleźć odpowiedź na te pytania- koniecznie czytaj dalej :)

Co to jest via ferrata?
Ci, co łyknęli nieco języka włoskiego, lub wpisali kiedyś to hasło "via ferrata" w słownik otrzymają odpowiedź  "żelazna droga", lecz co to znaczy? Otóż owe określenie tyczy się żelaznych lin- sposobu asekuracji,  jaki się spotyka na ferratach. A sama ferrata to szlak podobny do naszej słynnej orlej perci, przy czym stopień trudności może być mniejszy lub większy od niej, a zamiast łańcuchów są wspomniane żelazne liny mocowane kotwami do skały. Druga różnica- na orlej perci łańcuchy służą do trzymania się nich, a na ferracie lina służy do wpięcia w nią zestawu asekuracyjnego- na ferracie staramy się nie trzymać liny. Umożliwia nam to czyste przejście szlaku w bezpieczniejszych warunkach, niż gdy ma to miejsce na szlaku z łańcuchem. Pierwsze ferraty zbudowano w Dolomitach podczas I Wojny Światowej jako udogodnienie dla przeprawiających się żołnierzy.

Asekuracja na via ferracie:
Pierwszą rzecz, jaką trzeba sobie uświadomić przed wyjściem na ferratę jest zagrożenie, jakie wynika z odpadnięcia.
Podczas wspinaczki z klasyczną asekuracją, współczynnik odpadnięcia jest równy co najwyżej 2  (dla tych,co nie wiedzą- współczynnik odpadnięcia definiuje się jako iloraz  długości lotu przez długość liny która absorbuje energię lotu, czyli  w najgorszej sytuacji współczynnik ten będzie równy około 2 (jeśli polecimy zaraz przed pierwszą wpinką- długość lotu- 2 * długość liny+ naciągnięcie się liny)), natomiast na ferracie ten współczynnik może być dużo większy.  Jeśli np. idziemy pionowo w górę i kotwy są umieszczone co 2 m (co nie jest rzadkie), to w najgorszym wypadku po odpadnięciu lecimy 2 metry, do tego trzeba dodać długość lożny, ok. 1 m oraz długość liny absorbującej energię, czyli jakieś 1.5 m, więc mamy długość lotu: 4.5 m, długość liny absorbującej energię: 1.5 m, więc współczynnik 3. Nawet biorąc jeszcze pod uwagę istnienie absorbera energii trzeba się liczyć z poważnymi obrażeniami kręgosłupa- nawet połamaniem.
Podczas przepinania karabinków z lonżą należy przestrzegać bezwzględnie zasady, iż w każdej chwili co najmniej jeden karabinek musi być wpięty do stalowej liny. Nieprzestrzeganie tej zasady możemy przypłacić własnym życiem.

Zestaw do asekuracji powinien składać się z kilku podstawowych elementów:
Uprząż - powinna być atestowana. Wystarczy  uprząż wspinaczkowa, bardzo rzadko spotyka się Zestaw-Via-Ferrata-Lock-80-150x150turystów z pełnymi uprzężami- są niewygodne na bardzo długich trasach.
Lonża z absorberem energii- podobnie jak uprząż musi być z atestem. Warto zwrócić uwagę na karabinki przy lonży, nie polecam karabinków typu Twist Lock- po kilku godzinach ciągłego wpinania i wypinania można pozbawić się skóry na palcach.Kask- koniecznie zabierz kask- Dolomity są bardzo kruche i w każdej chwili możesz dostać czymś w głowę.

Skala trudności via ferrat:
Podobnie jak drogi wspinaczkowe- ferraty mają swoją skalę trudności. W polskiej literaturze i przewodnikach można znaleźć sześciostopniową skalę trudności wg Tkaczyka:

1 - Brak trudności- zwykły szlak turystyczny.

2- Małe trudności-  słowo małe może być mylnie interpretowane, należy w niektórych momentach być uważnym,  tylko fragmenty szlaku obite są liną oraz klamrami. Szlak prosty,  w sam raz na pierwsze wyjście na ferratę dla obycia się ze sprzętem. 

3- Średnie trudności- Większość trasy wyposażona w asekurację,  trudność podobna do Orlej Perci, po obyciu się z operacjami sprzętowymi, nabyciu wprawy w wpinaniu lonży można ruszyć na taką trasę- wiele z nich zaskakuje dużą ekspozycją, kruszyzną oraz przyzwyczaja do powietrza pod nogami, którego w Dolomitach sporo doświadczycie :) 

4- Trudno - Praktycznie całej trasie towarzyszy asekuracja, na takich trasach naprawdę można poczuć powietrze pod nogami i dużą dawkę adrenaliny, można spotkać małe przewieszenia oraz dużo pionu, często ferraty te są długie- na ponad 6,7 godzin.  Jeśli nie masz doświadczenia wspinaczkowego ani ferratowego, albo nie jesteś oswojony z ekspozycją- nie zaczynaj od tej trudności. Ale jeśli jesteś wspinaczem i w ramach zrycia psychy chcesz pochodzić po ferratach- celuj w trudności od 4 wzwyż :)

5- Bardzo trudno-  kolejny stopień wtajemniczenia,  często nie ma klamer ani drabin, więc wspinaczka (można już to nazwać wspinaczką :) ) jest w bardziej czystej formie,  drogi dobre dla rycia psychy i wyrypu.

6- Wyjątkowo trudno- na te drogi warto zabrać linę, kilka ekspresów i przyrząd do asekuracji- drogi trudne technicznie, psychicznie i często asekuracja nie pomaga psychice- dla bezpieczeństwa lepiej iść z asekuracją lotną, a w niektórych momentach asekurować się z przyrządu- sami to praktykowaliśmy na ferracie Giuseppe Olivieri przy kilku przewieszkach, gdzie lot na lonży nie zakończyłby się szczęśliwie.  Trasa czasem zajmuje cały dzień.

Ważną sprawą, którą każdy powinien wziąć do serca jest to, iż na większości ferrat nie ma możliwości powrotu, jak się zaczęło-trzeba skończyć bez względu na warunki. Ze względu na to trzeba zawsze być pewnym pogody, warunków oraz możliwości fizycznych i psychicznych członków zespołu.  Czasem lepiej odpuścić i pójść na łatwiejszą i krótszą traskę, a tą trudniejszą zostawić na zaś, niż dzwonić trafić na burzę w środku trasy, przypiętym do stalowej liny, która de facto robi za piorunochron.

---
Szerpa - Artur Paciorek
http://dolomity-wspinanie.pl
http://przeplywypieniezne.pl/
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Mizeria na inaugurację piłkarskiej Ekstraklasy w Polsce


Autorem artykułu jest Piotr Ski

Sześć goli w Krakowie, pięć nierozstrzygniętych spotkań, tylko po jednym zwycięstwie gospodarzy i gości. 22 tysiące kibiców na klasyku w Poznaniu.

Rozłożona na trzy dni inauguracja rundy wiosennej piłkarskiej ekstraklasy okazała się niewypałem. Z siedmiu spotkań aż 5 zakończyło się remisami, jedno spotkanie wygrali gospodarze, a jedno goście. Mecz liderującej w tabeli Jagiellonii Białystok ze Śląskiem Wrocław został,z powodu niekorzystnych warunków atmosferycznych, przesunięty na dzień 8 marca br.

W piątek 25.02. odbyły się 2 mecze z udziałem zespołów kandydujących do tytułu Mistrza Polski i trzeba przyznać, że pojedynek ostatniej w tabeli Cracovii z Legią W-wa był na pewno najlepszym spotkaniem tej kolejki. Spotkanie było dramatyczne i emocjonujące do samego końca. Trzykrotnie prowadzenie obejmowali piłkarze z Krakowa i tyleż razy wyrównywał zespół gości. Ostatecznie mecz zakończył się remisem 3:3( 1:1), a gole dla Cracovii strzelali tylko obcokrajowcy: Jarabica, Suworow z karnego oraz Ntibazonkiza, natomiast dla Legii odpowiednio: Kucharczyk( głową), Czech Hubnik oraz strzałem w " okienko" po pięknej dwójkowej akcji z Cabralem Jakub Wawrzyniak.

Drugie piątkowe spotkanie na nowo wybudowanym stadionie w Gdyni pomiędzy Arką a Wisłą Kraków było słabym spotkaniem, w którym jedynego gola na wagę wygranej zapewnił drużynie gości - w 89' - Patryk Małecki. Należy podkreślić, iż w drużynie Wisły w podstawowym składzie było tylko 2 Polaków, a z wszystkich obcokrajowców wyróżnił się tylko b. dynamiczny, z dobrym dryblingiem Izraelczyk Melikson.

Sobota przyniosła nam trzy zakalce, bo tak można ocenić to, co zaserwowali nam piłkarze grający w trzech spotkaniach. Pierwsi na plac gry wyszli w Bytomiu piłkarze Polonii i GKS - u Bełchatów. Pierwszą odsłonę przemilczmy, w drugiej - ciut lepszej - na prowadzenie w 53' wyprowadził gospodarzy Łukasz Tymiński. Wyrównanie padło w 68' po strzale głową Dawida Nowaka, w zamieszaniu po rzucie rożnym. Należy dodać, że goście w tym momencie grali już w osłabieniu, gdyż boisko kilka minut prędzej musiał opuścić ukarany 2 żółtymi kartkami Łukasz Bocian.

Kolejny mecz odbył się również na Śląsku i stał na jeszcze niższym poziomie. W Chorzowie w meczu pomiędzy Ruchem a Lechią Gdańsk kibice( a było ich 5500) nie doczekali się ani goli, ani emocji.

Ostatnim sobotnim pojedynkiem był mecz pomiędzy Zagłębiem Lubin a Koroną Kielce. Spotkanie zakończyło się wynikiem nierozstrzygniętym 1:1 a obie bramki padły w 1 odsłonie. Na gola z 6' dla gospodarzy autorstwa Michała Stasiaka szybko, bo już w 10' odpowiedzieli goście. Po ładnej akcji i dośrodkowaniu Golańskiego gola z najbliższej odległości do pustej bramki zdobył Andrzej Niedzielan. Warto dodać, iż goście kończyli mecz w dziesiątkę po usunięciu z boiska A. Vukovića( za 2 żółte kartki).

Po kiepskiej sobocie kibice liczyli na metamorfozę w niedzielę. Spotkał ich jednak zawód, gdyż 2 ostatnie spotkania 16 kolejki ekstraklasy nie różniły się niczym od poprzednich( z wyjątkiem meczu Cracovia - Legia). Pierwszym niedzielnym meczem było rozgrywane w Warszawie spotkanie pomiędzy Polonią a Górnikiem Zabrze. 4 tysiące nie oglądało ciekawego spotkania, ani goli. Górnik przyjechał po punkt i niewiele się wysilając go zdobył.

Inaugurującą rundę wiosenną kolejkę kończył mecz pomiędzy obrońcą tytułu Lechem Poznań a Widzewem Łódź( 22 tys. widzów). Spotkania między tymi zespołami zwane klasykami zawsze były wielce atrakcyjne, tym razem jednak tak nie było. Minimalne zwycięstwo wymęczył zespół gospodarzy po ładnym strzale Jakuba Wilka z 32'. Był to gol na wagę trzech punktów, bardzo potrzebnych Lechowi, który po odpadnięciu z europejskich pucharów walczy o podium, uprawniającym do ponownego pokazania się w Europie.

Wszystkie zespoły ekstraklasy przygotowywały się do sezonu spędzając ostatnie tygodnie na obozach zagranicznych, co powinno być widoczne w jakości rozgrywanych spotkań. Tak jednak nie było, co podważa sens wyjazdu w ciepłe kraje i powrót na polskie boiska bez odpowiedniej dłuższej aklimatyzacji.

Należy żywić nadzieję, iż następna kolejka przyniesie podniesienie poziomu spotkań.

---
więcej artykułów na stronie www.sportyiturystyka.blogspot.com
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

EURO na Ukrainie (znowu) zagrożone?


Autorem artykułu jest Tomasz R.

Wczoraj pojawiły się w polskiej prasie, dziennikach i portalach internetowych artykuły, z których biły tytuły o tym, że EURO w Ukrainie kolejny raz zagrożone. Że opóźnienia, że UEFA i FIFA grozi i generalnie, że tam na wschodzie to ciągle coś partaczą.

Ja się czasem naprawdę zastanawiam, czy rzeczywiście na Ukrainie mają tyle problemów organizacyjnych, czy to z jednej strony poganianie mimo wszystko biedniejszej i mniej sprawnej gospodarczo Ukrainy przez władze UEFA, czy też może mały doping też w naszą, polską stronę ? W końcu nic tak nie komplementuje jak poczucie wyższości i sprawniejszości choćby przed największym przyjacielem. Dodając nasze polskie ego, to można gdzieś taki wysnuć wniosek, że cieszymy się z tego, że my nie mamy problemów.
Mimo wszystko musimy pamiętać, ze pomysł wspólnej organizacji Mistrzostw Europy padł właśnie z ust przedstawicieli Ukrainy i to oni na czele z Hryhorijem Surkiesem namawiali pukających się w czoło polskich działaczy PZPN-u i polityków.

Wielu komentatorów zwraca uwagę również na kłopoty w ukraińskim związku piłki nożnej. Jest on w dużej mierze opanowany przez właścicieli klubów, którzy jak to życiu i sporcie bywa, spierają się i lobbują rozwiązania im sprzyjające. Biorąc pod uwagę jak dużą wagę UEFA i FIFA przykładają do swojej niezależności, a co za tym idzie niezależności federacji krajowych, to od razu wiadomo, że wszelkie naciski, czy to państwowe, czy to prywatne są im nie w smak. Wielu analityków zwraca uwagę, że w tej kwestii UEFA stara się podszczypywać ukraińskich działaczy, polityków i właścicieli klubowych, żeby dali spokój federacji piłkarskiej, "bo zabierzemy euro".

Nie zamierzam się mieszać w sprawy wewnętrzne ligi ukraińskiej.
Pewne jest jednak to, że gdyby nie aktywność osób prywatnych, nie byłoby transferów i sukcesów klubów ukraińskich, których my możemy tylko zazdrościć (na czele z wygranym przez Shakhtar Pucharem UEFA w 2009 roku).

Dalej idąc i biorąc pod uwagę zaangażowanie tychże właścicieli klubowych w organizacje EURO 2012 poprzez współfinansowanie, czy samodzielne (sic!) finansowanie budowy stadionów, hoteli, czy nawet dróg.
W Polsce takie rzeczy nie mają miejsca, więc myślę, że powinniśmy dopingować Ukrainę jak tylko możemy biorąc pod uwagę jak wielka przepaść stoi między gospodarkami naszych krajów. Nie śmiać się, nie naigrawać  nie porównywać (bo okoliczności zupełnie inne) lecz dopingować, podziwiać i wspólnie się cieszyć zbliżającym się świętem piłkarskim.

---
http://blog-euro-2012.blogspot.com
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Phil Jackson - wygrywać jak z nut


Autorem artykułu jest Sonja

Miłośnicy rozgrywek NBA pamiętają czasy, kiedy to "Byki" z Chicago naszpikowane takimi nazwiskami jak Michael Jordan, Denis Rodman i Scottie Pippen oczarowywały swoją grą, ustanawiając w sezonie 1995/96 rekord wszech czasów jeśli chodzi o liczbę zwycięstw. Mózgiem tej bezprecedensowej passy był Phil Jackson.

Najbardziej utytułowany trener w historii NBA
Phil Jackson jest byłym zawodowym koszykarzem i obecnym trenerem Los Angeles Lakers. Uważany za jednego z najlepszych trenerów w historii National Basketball Association (NBA), swoje największe sukcesy odniósł jako trener Chicago Bulls w latach 1989-1998. W tymże okresie Chicagowskie Byki zdobyły sześć tytułów NBA. Następną stacją jego kariery jest drużyna Los Angeles Lakers, z którą zdobył pięć tytułów NBA w latach 2000 – 2010. Jackson zdobył w sumie 11 tytułów NBA jako trener, bijąc rekord ustanowiony przez Reda Auerbcha. Obecnie, jako trener i gracz, utrzymuje rekord za wygranie największej liczby mistrzostw NBA. Rekord pobił wygraną Los Angeles Lakers w Play-off nad Orlando Magic w 2009, wynikiem cztery do jednego.

Jackson słynie ze stosowania ofensywy trójkątnej Texa Wintera oraz holistycznego podejścia do bycia trenerem. Inspiruje się filozofią Wschodu, czemu zawdzięcza przydomek „Zen Master” („Mistrz Zen”). Jackson uznaje książkę Roberta Pirsiga pt. „Zen i sztuka oporządzania motocykla” za jedną z głównych sił kierujących jego życiem. Praktykuje również techniki duchowe Rdzennych Amerykanów, jak pisze w swojej książce pt. „Sacred Hoops”. Napisał w sumie kilka książek o swoich drużynach i strategiach wykorzystywanych w koszykówce. Otrzymał również nagrodę North Dakota’s Roughriders Award. W 2007 roku dołączył do koszykarskiej Sali Chwały.

W 1996 roku, podczas pięćdziesiątej rocznicy National Basketball Association, Jackson został uhonorowany tytułem jednego z dziesięciu najlepszych trenerów w historii ligi. Jackson, bez wątpienia uznawany za jednego z najlepszych, wspierał również drużyny gwiazd. W czasie swoich pobytów w Chicago i Los Angeles, miał zaszczyt pracować z pięciokrotnym zdobywcą tytułu MVP (ang. Most Valuable PlayerNajbardziej Wartościowy Gracz) Michaelem Jordanem oraz zdobywcą tytułu MVP Kobe Bryantem, którzy prowadzili jego drużyny. Mając w drużynie prawdopodobnie najlepszego gracza ligi, trenowanie z pewnością staje się dużo łatwiejsze.

Biorąc pod uwagę, że Phil w zasadzie nigdy nie prowadził drużyny składającej się ze słabych graczy, nasuwa się pytanie, które można zastosować do wszystkich utytułowanych trenerów tego świata: Jak dobrym trenerem jest naprawdę Phil Jackson? Bardzo dobrym? Średnim? Już same odpowiedzi unaoczniają ewidentny nonsens tego typu dywagacji.

Co do dziedzictwa Jacksona jako trenera nie ma wątpliwości, ale by umocnić swoją pozycję najlepszego trenera NBA, ludzie chcieliby zobaczyć go w przyszłym roku jako trenera drużyny innej niż Lakersi. Jeżeli wybierze mniej utalentowaną drużynę – drużynę bez Jordana czy Bryanta, i zacznie odnosić sukcesy, wątpliwości osób żerujących na dywagacjach zostaną rozwiane.

Według mnie Phil Jackson to legenda, która posiada niebywały talent formowania głodnych sukcesu ekip, złożonych często z tzw. trudnych charakterów. Inni wtrącą, że trenera ocenia się po umiejętności przekształcenia dobrej drużyny w drużynę znakomitą. Nie jestem pewien, czy Phil musiał to zrobić choć raz w ciągu swojej kariery trenerskiej. Na szczęście nie należę do osób, które nie mogą żyć bez zbędnych dywagacji.

---
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Paintball sportem dla wszystkich


Autorem artykułu jest Wesoł

Każdy sport, bez wyjątku ma swoje wady i zalety. Nie inaczej jest z grą w paintball. Jeśli jeszcze nigdy nie spróbowałeś tego sportu, i zastanawiasz się, czy to coś dla Ciebie. Masz wątpliwości. To mam nadzieję, że po przeczytaniu poniższego tekstu, wszystkie zostaną rozwiane.

Tak jak pisałam w poprzednim artykule, paintball jest grą zespołową, symulacją działań wojennych. Jak to się dzieje podczas każdych starć, trzeba się liczyć ze stratami i ofiarami. Jeśli chodzi o to drugie, to nie ma się w ogóle o co martwić, bo to raczej nie wchodzi w rachubę. Jeśli tylko przestrzega się wszelkich zasad bezpieczeństwa. Jak to w każdym sporcie bywa, trzeba się liczyć z różnego rodzaju kontuzjami. Ale zdarzają się one bardzo sporadycznie i zależą tylko i wyłącznie od Ciebie. Będziesz ostrożny – nic Ci nie grozi. Jednak trzeba brać poprawkę na innych graczy i liczyć się, ze zwichnięciami, skręconymi kostkami, stłuczeniami i siniakami. Czyli tym co grozi Ci, np. podczas biegania. Jeśli zaś chodzi o siniaki. Będziesz strzelał/a do innych, a oni będą strzelać do Ciebie. Może Cię to zaboleć mniej, lub bardziej. Ale na ogół w „ferworze walki” prawdopodobnie nawet nie poczujesz, że dostałeś/aś. Jeśli zaś Cię zaboli. Sklep paintballowy, dysponuje odpowiednimi ubraniami, ochraniaczami i innymi przydatnymi sprzętami mającymi na celu zniwelowanie jakichkolwiek uszkodzeń ciała. Można też szukać w Internecie, pod hasłem „allegro paintball”.

Szczerze powiedziawszy, wydaje mi się, że na tym koniec wad tego sportu.  Teraz można się skupić na zaletach. Jestem dziewczyną, i uważam, że ten sport jest dla każdego. Małego, dużego, młodego, w sile wieku, kobiety, mężczyzny.

My kobiety, też czasem mamy  potrzebę wyżyć się,  pobiegać, „poczęstować kogoś farbą” itd. Ryzyko gry jest zdecydowanie mniejsze, od ilości zalet z tym związanych. Zacznijmy od formy, jakiej nabierzesz podczas gry. Mężczyźni mają szanse zrzucić ew. mięsień piwny, poczuć się jak komandos na misji, bohater. Który mężczyzna o tym nie marzy? Kobiety, podczas zabawy wyrzeźbić figurę, oraz pokazać facetom, że wcale z nas taka słaba płeć nie jest. Dodatkowe zalety gry w paintball, dla mężczyzn: zmęczysz się sam – lepiej śpisz. Zmęczysz swoją kobietę zabierając na grę – będzie szczęśliwa mogąc wpakować Ci kulkę, będzie szczęśliwa spędzając z Tobą czas, będzie zadowolona i zmęczona – mniej marudna! Kobieto – poślesz swego mężczyznę na paintball – będzie Ci wdzięczny, że pozwoliłaś mu się pobrudzić, spędzić czas z kumplami. Będziesz wiedziała co robi, gdzie jest i bez zmartwień iść do fryzjera! Zawsze można też zebrać paczkę swoich znajomych i urządzić sparing „kobiety vs mężczyźni”; ,,żony vs mężowie” itd. Do wyboru do koloru.

Rodzice, poślecie swoją pociechę na grę, pobiega, zmęczy się, będzie zadowolone, podekscytowane, nauczy się dyscypliny. No i wreszcie spędzi czas na dworze uprawiając sport, a nie siedząc przed komputerem i grając w tzw. ,,strzelanki” czy strategie. Będzie miał szanse tego wszystkiego zaznać na własnej skórze. Bez większego ryzyka jakichkolwiek kontuzji. Wróci do domu, i ze zmęczenia padnie do łóżka. Paintball jest bardzo wysiłkowym sportem, i jeśli Twój nastolatek ma w sobie wiele złych emocji, energii, to straci ją całą podczas gry. Będzie bardziej zrównoważony emocjonalnie, będzie się lepiej czuł psychicznie i fizycznie, nabierze odporności i przede wszystkim będzie szczęśliwszy. Łatwiej będzie Wam się dogadać, bo swoje frustracje straci na polu do gry w paintball. Weźcie to pod uwagę. Wreszcie będziecie mieli trochę czasu dla siebie! Albo wspólne zainteresowanie, w końcu uprawiać ten sport można całą rodziną. Nawet te mniejsze szkraby, może jeszcze nie do końca grać jak inni, ale dla nich też można wymyślić jakieś gry i zabawy z tym związane, nim będą wystarczająco duże i silne by zagrać w prawdziwego paintball’a.

Ale wróćmy do samej gry. Nie chodzi w niej tylko i wyłącznie o bieganie i strzelanie w co popadnie. Podczas rozgrywek, można się nauczyć opanowania, myślenia w sytuacjach nagłych, planowania taktyki, strategii, popracować nad refleksem, sprawnością, zbudować więzi, zaufanie, zintegrować się. Wszystko to, co przyda się w życiu, również zawodowym. I tutaj właśnie propozycja dla pracodawców... Zorganizujcie swoim podwładnym imprezę integracyjną związaną z paintballem. Może to Wam wyjść tylko na dobre! Zadowolony pracownik, z dobrymi znajomymi w pracy – bardziej wydajny. Ty zadbasz o jego, a on o Twoje dochody.

Więc nad czym się tu jeszcze zastanawiać? Tego trzeba po prostu spróbować!

---
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Jezioro Nidzkie – idealne miejsce dla żeglarzy szukających ciszy


Autorem artykułu jest Miłosz Maciejowski

Dziś Mazury są często głośne i pełne ludzi. Spacerując po Mikołajkach można pomylić to miejsce z ulicą Marszałkowską w Warszawie. Jednak są tu wciąż miejsca, gdzie czarter jachtu to przyjemność, w czasie której można wypocząć i się od wszystkiego odciąć. Właśnie takie jest Jezioro Nidzkie.

Główną jego zaletą jest to, że podobnie jak na Jeziorze Dobskim na północy krainy wielkich Jezior Mazurskich, nie można tu pływać na silniku. To eliminuje nie tylko wielkie motorówy, które zużywają mnóstwo paliwa, hałasują i tworzą falę, ale także tych żeglarzy, którzy po zbyt długim balu w porcie odpalają katarynę i mkną do przodu zapominając o tym, że czarterując jacht na tydzień, warto choć raz postawić żagle.

Poza tym Jezioro Nidzkie jest po prostu piękne. Otoczone Puszczą Piską (jeden z bardziej dzikich lasów w Polsce) jest ostoją przyrody i dostarcza niesamowitych wrażeń, tym którzy chcą odpocząć od zgiełku miasta. Zapuszczając się aż na koniec Nidzkiego, jednego z fajniejszych jezior na Mazurach, trzeba uważać bo gdy wiatr zdechnie, z powrotem trzeba będzie wracać na pagajach. Dlatego na eksplorację tego akwenu warto mieć co najmniej dwa dni. Żegluga na Jeziorze Nidzkim nie należy do najłatwiejszych ponieważ wiatr często kręci i odbija się od ściany lasu. Ale doświadczony żeglarz nie będzie z tym miał żadnego problemu.

Gorąco polecam także zatokę Zamordeje Małe naprzeciwko Karwicy Dużej. Jeśli mamy na pokładzie rowery to można się wybrać na znakomitą wycieczkę do Wiartla i Szerokiego Boru wracając przez Ruciane Nida. Długa asfaltowa prosta z Rucianego, na której samochód mija się co godzinę jest naprawdę rewelacyjna. Po za tym jest to miejsce obfitujące w grzyby, tak więc amatorom zbioru runa leśnego na pewno dostarczy wiele radości.

Podsumowując, Jezioro Nidzkie to ciekawe miejsce, gdzie czarterując jacht na Mazurach można odpocząć od hałasu i zgiełku cywilizacji.

---
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Magia wypraw rowerowych


Autorem artykułu jest gregpapcomputer

Czy posiadasz jakąś pasję? Jeżeli nie, to należałoby skupić uwagę na wyprawach rowerowych. Taka profesja to nie tylko wyłącznie środek na zabicie czasu czy zwalczenie monotonii, lecz również perfekcyjna metoda na poprawę posiadanej kondycji.

Zanim jednak wybierzemy się na naszą wymarzoną wyprawę rowerową, w zależności od wieku i stanu naszego zdrowia, powinno się przedyskutować własne zamiary ze swoim lekarzem. Nawet jeśli posiadamy dość dobrą formę, rozpocznijmy od systematycznego przemierzenia nie najdłuższych odcinków, zamiast wyprawy wokół ziemi.

Wiadomym jest, że wyjazdy kształcą. Co jednak można widzieć podróżując samochodem lub w pociągu? Bardzo niewiele w porównaniu do rowerowych wypraw. Tylko podróżując na rowerze usłyszysz śpiew przelatujących ptaków, czy przydźwięk rzeki - będziesz mógł do głębi odczuwać urok przyrody wszystkimi zmysłami, zatrzymywać się przy każdej najdrobniejszej nawet rzeczy, która przykuje Twoją uwagę.Wyprawy rowerowe pozwalają więc zobaczyć nawet znane miejsca wcześniej nieznanej perspektywy.

Czy mocno doskwiera Tobie doświadczenie codziennej szarości? Wyzwij samego siebie! Klasycznym pomysłem są wyprawy na rowerach. Można rozpocząć od stosunkowo krótkich, ale systematycznych podróży po własnej okolicy, by w nie najdłuższym czasie potrafić dawać samemu sobie bardziej aspiracyjne cele. Tego rodzaju postępowanie nie tylko pozytywnie wpłynie na nasz rozwój psychiki, ale także tym samym wpłynie na nasza kondycję. Odnajdziemy się w nowych dla siebie sytuacjach, poznamy dodatkowo nowych znajomych, poznamy własne zasoby a także granice.

Jak powszechnie wiadomo utrzymywanie dobrej kondycji jest bardzo ważne dla każdego ciała – to klucz do zachowania długiego życia. Jedną z bardziej znanych form aktywności fizycznej są wyprawy rowerowe , które łączą przyjemne z pożytecznym. Również są uniwersalnym sposobem na dobre zdrowie, gdyż każdy pomijając wiek i płeć może uregulować poziom zaawansowania wypraw do swoich własnych zdolności. Należy zawsze pamiętać, że bardziej znaczniejsza od heroicznych wysiłków jest konsekwencja.

By poprawnie przygotować wyprawę rowerową należy nie tylko zatroszczyć się o techniczna jakość naszego samochodu, ale także mieć poprawnie przygotowaną trasę a także znać przewidywaną prognozę pogody. Należy też wyposażyć się w wygodny strój i właściwe buty, jak również pozostałe kluczowe „gadżety”, jakie będą nas chronić przed niepotrzebnymi kontuzjami, jak również zapewnią nam bezpieczeństwo na drodze (kask rowerowy, właściwe ochraniacze, odblaskowa kamizelka, lamy rowerowe). Przed wyprawą trzeba skonsumować właściwy posiłek, jak również zapatrzeć się w zapas pożywienia oraz napoje energetyczne.

---
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Rowery 29 cali, a 26 cali części rowerowe, MTB. Rozsądne różnice.


Autorem artykułu jest Maciej Sniadach

Rowery MTB i ich nowoczesne konstrukcje. Jakie można dostrzec różnice w rowerach na kołach 29 i 26  cali. W artykule staram się porównać i przedstawić różnice w przełożeniu na praktyczne osiągi. Do porównania posłużyły mi dwa modele firmy Scott.

Współczesne  nowoczesne rowery, mają ramy z reguły w rozmiarze M.  Poza długością rury pod siodłowej i wysokością suportu nad ziemią marki różnią się każdym wymiarem, kolorem i osprzętem. na chwilę obecną wchodzi na polski rynek regulowana sztyca za pomocą manetki. Tego typu osprzęt dostarcza np. firma Hope.

Scott Scale 29 ma większy rozstaw osi co sprawia że rower ten ma lepsze osiągi na nieskomplikowanej trasie. Dłuższe są tylne widełki (o 18 mm), które muszą pomieścić duże koła.  Dodatkowe 5 mm to wynik bardziej płaskiego (o pół stopnia) ułożenia główki ramy. Różnica tego rzędu zwykle w zauważalny sposób zwiększa komfort i stabilność jazdy, jednak środek ciężkości w tej konstrukcji ma inne położenie. Części rowerowe w Twen-tyniner mają też nieco większy trail (wyprzedzenie widelca, wpływające na sterowność, tego typu konstrukcje są bardziej odczuwalne na delikatne skręcanie, kierownica jest po prostu czulsza), co dodatkowo zwiększa stabilność jazdy.

Kolejna znacząca różnica to wysokość główki, która w 29-ce jest niższa aż o 15 mm. To zrozumiałe, bo przy dużych kołach główkę trzeba skracać, by uzyskać podobne jak w 26-ce położenie kierownicy. Chodzi to o samo ułożenie kolarza na rowerze. Mimo tego zabiegu rama w rowerach z kołami  29" jest i tak wyższa, co trzeba brać pod uwagę, dobierając liczbę podkładek pod mostkiem. Należy również uważać dobierając widelec do takiej ramy, ponieważ skrócić mocowanie widelca można tylko raz.  Nieco zaskakująca jest wartość drugiego ważnego parametru, zasięgu („reach", mierzony w poziomie od środka suportu do szczytu główki),  który w 29-ce, mimo dłuższej rury górnej, jest o 1 cm mniejszy niż w 26-ce. Krótszy jest też mostek zamontowany w tym rowerze, kierownica ma 4 cm większą szerokość.

Wszystkie te różnice sprawiają, że pozycja zajmowana na 29-ce jest mniej pochylona, a kokpit znajduje się bliżej siodła. To daje lepszą kontrolę i komfort kosztem szybkości na podjazdach i pod wiatr. Mimo dużych podobieństw technicznych dwa porównywane przeze mnie Scotty – rowery MTB  zostały zaprojektowane jako rowery o nieco odmiennych charakterach. Oba jednak wprawdzie są rowerami wyścigowymi, przeznaczone do ciężkiego terenu. Konstrukcje na kołach 26" przystosowano mimo wszystko do efektywnego podjeżdżania, podczas gdy 29-ka to przede wszystkim stabilność i komfort.

Wybierając odpowiednią konstrukcję dla siebie trzeba zdać sobie sprawę, że nawet najnowocześniejszy rower  nie pojedzie sam. Wszystkie prezentowane prze mnie zabiegi mają tylko i wyłącznie na celu poprawę skuteczności treningu, pokonywanie ciężkich długich podjazdów. W tym całym ogniwie sportowym człowiek i jego predyspozycje stanową w dalszym ciągu najmocniejsze bądź najsłabsze ogniwo.

---
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Eventowe imprezy, a wydajność pracy zespołu


Autorem artykułu jest gregpapcomputer

Przemęczenie i wypalenie zawodowe to bardzo poważne zagadnienia współczesnych czasów. Dlatego też firmowe imprezy w w ostatnim czasie zmieniły swoją dotychczasową formułę – poza funkcjami rozluźniającymi stanowią również formę motywacji.

Wyjazdy firmowe w działalności firmy mogą toczyć się jako forma motywacji dla zmęczonych i wyczerpanych zawodowo pracowników. Mało tego, że są one rozluźnieniem i ekstra czasem zapłaconym przez pracodawcę, to również mogą stanowić motywację. Zorganizowanie firmowych imprez najlepiej jest powierzyć profesjonalnej firmie. Firmowy wyjazd zawierający cieszące się coraz większa popularnością formy wypoczynku zainspirują Twoich pracowników do osiągania jeszcze lepszych rezultatów.

Organizacja imprezy firmowej dla pracodawcy oznacza nie tylko odprężenie i aktywny wypoczynek dla zatrudnianych pracowników, czy również uważne przyjrzenie się ich możliwościom i uzdolnieniom. Podczas wyjazdu pracownik odkrywa się nie jedynie w znacznie odmiennych realiach, ale również poza „gorsetem” służbowego ubranka. Ułatwia to budowaniu atmosfery imprezy eventowej. Pytaniem jest, co zapewnimy jego uczestnikom i co naprawdę chcielibyśmy dowiedzieć się o kimkolwiek z nich po to, by jak najoptymalniej wykorzystać jego predyspozycje.

Wyjazdy firmowe to jeden ze sposobów rozwijania związków międzyludzkich na terenie pracy pomijając, czy jest to korporacja, mniejsza, lub większa firma. Tego typu imprezy firmowe udostępniają odmienne pole do pozyskiwania wzajemnych kontaktów interpersonalnych. Ludzie pragną odnalezienia nowych wyzwań i należy utworzyć im do tego odpowiednie możliwości. Wobec tego wartym jest dla tego celu zatrudnić solidną firmę zajmującą się organizowaniem imprez integracyjnych jak np.: speedball, jak również wieczory kawalerskie czy też walki sumo.

W czasie eventu firmowego ważnym jest by zagwarantować jego uczestnikom znakomitą imprezę. Dlatego też doświadczone osoby zajmujące się imprezami firmowymi przedstawiają różnego rodzaju metody wspólnego spędzania wolnego czasu pomiędzy spotkaniami firmowymi. Taka integracyjna impreza dla pracowników może być zbudowana z wielu różnych atrakcji. Do najpopularniejszych należą paintball laserowy, buggy, tor quadowy, wynajem kasyna, czy dmuchana ściana do wspinania oraz gigantyczne piłkarzyki, czy także zorbing. Tak wszechstronna oferta zapewnia fantastyczną zabawę dla każdego pracownika.

Znamy dużo rodzajów aktywnego wypoczynku stawiającego przed człowiekiem różne wyzwania. Tego typu sprawdzianem może stać się event firmowy stosujący pojazdy Buggy jest bardzo modne i jest z powodzeniem wykorzystywane na firmowych eventach , albowiem rozwija prędkość do 40km/h. Może być również dość bezpieczną metodą turniejów pomiędzy pracownikami biorącymi efektywny udział w imprezach firmowych. Takie współzawodnictwo może bardzo dobrze zakończyć imprezę firmową.

---
PAPComputer.pl - SEO optymalizacja i pozycjonowanie, nieszablonowe strony www i sklepy internetowe. Hosting i broker domen. Kompleksowa obsługa serwisów internetowych wraz SEM, Copywriting, Ręczne katalogowanie 042 29 66688
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Piłka nożna: Malta, Wyspy Owcze, Andora – amatorzy próbują pokonać gigantów


Autorem artykułu jest Andrzej Bałchan

Powszechnie wiadomo, że państwa takie jak Malta bądź Andora nie mają możliwości wychować wielkich gwiazd piłki nożnej. Na drodze stoi wiele przeszkód.

Brakuje infrastruktury, dofinansowanie nikomu się nie opłaca, tradycje piłkarskie kuleją, niemniej mieszkańcy tych krajów kochają piłkę nożną i ze wszystkich sił próbują pokazać się z najlepszej strony, gdy muszą stawić czoła Hiszpanom, Niemcom bądź Polakom.

Pomimo sromotnych porażek i sensacyjnych remisów w różnych fazach eliminacji, można zaobserwować postęp wśród tych ekip. Na przykład drużyna Andory założona została 14 lat temu i przez pierwsze lata była gwarancją dobrej zabawy dla osób, które lubią patrzeć jak Goliat okłada Dawida. Dziś w drużynie stolarzy, hydraulików i kasjerów bankowych grają też zawodowcy. Być może nie pochodzą oni z głównych klubów Europy, ale to wciąż ogromny postęp dla narodowej piłki nożnej.

Jak takie drużyny próbują grać oficjalne mecze? To bardzo proste: jedenastu ludzi stoi po swojej stronie boiska i stara się wykopać piłkę z dala od bramki. Kiedyś takie spotkania kończyły się wynikami 0:11, dziś widać wyraźny postęp, są w stanie skończyć spotkania wynikami 0:3, 0:4. „Rozwój” lokalnej piłki opiera się na udoskonaleniu myśli taktycznej ujętej w mottcie: „łatwiej jest niszczyć, niż budować”.

Na przestrzeni lat niektórzy gracze opanowali podstawowe umiejętności, a niektórzy z nich grają nawet w niższych ligach Europejskich. Problem tych drużyn polega na tym, że ich ojczyzny mają niską populację, a co za tym idzie niewielu piłkarzy. Nieziemski talent może się jednak urodzić nawet w Lichtensteinie, dlatego kto to wie, być może za 10-20 lat Reprezentacja Polski nie tylko wymęczy remis z San Marino, ale po zaciętej walce i dwóch niewykorzystanych sytuacjach podbramkowych, będzie zmuszona uznać wyższość rywala.

Niesprawiedliwe byłoby oczekiwanie wyraźnego postępu w piłce nożnej w krajach, które nie wydają na ten sport astronomicznych pieniędzy. Członkowie reprezentacji nie mogą liczyć na to, że piłka nożna będzie ich głównym źródłem dochodu. Pomimo to, niewielką poprawę można zaobserwować na Wyspach Owczych. Pięć lat temu drużyna ta przegrała nawet z Andorą i Maltą, ale dziś każdy europejski klub piłkarski napotka trudności w przebiciu się przez defensywę tego zespołu. Generalnie postęp ten wiąże się z ciężkim treningiem wysportowanych graczy na pozycjach obrony. Postęp wśród indywidualnych graczy pobudza innych. Na przykład Gunnar Nielsen miał okazję zagrać dla Manchesteru City w Premier League, ponieważ etatowy bramkarz nabawił się  kontuzji. Piłka nożna na Wyspach Owczych ma jednak jakąś przyszłość.

Los innych państw jest w rękach losu oraz możliwości finansowych narodowych związków piłki nożnej. Pieniądze pełnią olbrzymią rolę w rozwoju piłki nożnej. Bez wpompowania oceanów pieniędzy nikt nie kibicowałby najbardziej medialnym drużynom.

---
Andrzej Bałchan współpracuje z serwisem BonusBonusBonus, największym informacyjnym portalem hazardowym, gdzie możesz dowiedzieć się wszystkiego na temat zakładów sportowych.
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Słodycze, a zdrowie naszych dzieci


Autorem artykułu jest surowa dieta

Artykuł opisuje zagrożenia wynikające z nadmiernego spożywania tradycyjnych słodyczy przez dzieci. Pokazuje również zdrową alternatywę słodyczy, również dla tych, którzy cierpią na cukrzycę, celiakię czy alergie pokarmowe.

Najnowszy bohater popularnej bajki dla dzieci zachęca w reklamie telewizyjnej do  wypróbowania żelek i ciasteczek. Spiderman zdobi opakowanie ‘zdrowych’ płatków śniadaniowych. Agencje reklamowe prześcigają się z pomysłami na modne slogany i kolorowe opakowania słodyczy dla najmłodszych konsumentów.

Słodycze to niewątpliwie intratny biznes. Niestety objadanie się słodyczami ma poważne konsekwencje na zdrowiu dzieci i dorosłych… Brytyjscy naukowcy ostrzegają, że cukier, konserwanty i sztuczne barwniki dodawane do słodyczy mogą powodować wahania nastrojów, problemy z koncentracją, nadpobudliwość, alergie i próchnicę. Mogą również prowadzić do całkiem poważnych schorzeń jakimi są cukrzyca typu II, nadwagi i otyłości.

Czy zatem powinniśmy ograniczyć lub zupełnie zrezygnować z dawania naszym pociechom słodyczy? Taka decyzja na pewno miałaby bezpośredni wpływ na stan zdrowia dziecka. Być może dotychczasowe problemy ze zdrowiem by zniknęły. Na pewno łatwiej jest odmówić słodycze kilku miesięcznemu dziecku, ale jak wytłumaczyć to już przedszkolakowi lub pierwszoklasiście, który widzi inne dzieci swobodnie jedzące słodycze? Dziecko może poczuć okradzione ze słodkiego smaku dzieciństwa, w efekcie może nawet zbuntować się i kupować słodycze ‘po kryjomu’ w szkolnym sklepiku.

Słodycze można próbować zastąpić owocami, jednakże dzieci szybko potrafią wykryć podstęp. Dobrym rozwiązaniem może się również więc wydawać sięgnięcie po słodycze ze sklepów ze zdrową żywnością. W Polsce jest coraz więcej sklepów ze zdrową, ekologiczną żywnością, trzeba się jedynie trochę rozejrzeć  i zainteresować tematem.

Konsumenci nierzadko powątpiewają czy ekologiczna żywność jest lepsza od tej konwencjonalnej. Niestety prawdą jest, że produkty ekologiczne również często  przemycają w swoim składzie wcale nie tak zdrowe: naturalne aromaty, cukier, słód jęczmienny, polepszacze smaków i wiele innych zagadkowych dodatków. Dodatkowo takie produkty są często wysoko przetworzone, poddane pasteryzacji, obróbce w wysokich temperaturach. Efekt jest taki, że nawet gdy składniki początkowo były bio, to po to takiej obróbce ich wartość odżywcza znacznie ubożeje.

Od kilku lat światowe trendy w odżywianiu bije dieta raw, czyli dieta surowa lub witariańska. Polega ona na spożywaniu żywności najbliższej naturze. Surowa dieta obfituje zatem w świeże warzywa i owoce, nieprzetworzone orzechy i nasiona, glony, kiełki, soki i koktajle. Miłym zaskoczeniem dla wielu jest możliwość spożywania najbardziej naturalnej i nieprzetworzonej czekolady, z nieprażonego ziarna kakao, która jest słodzona naturalnym nektarem z meksykańskiej agawy, często z dodatkiem superfoods, na przykład sproszkowaną lucumą – rosliną peruwiańską, która obfituje w bogate w substancje odżywcze.

Witariańskie słodycze to prawdopodobnie najzdrowsze słodycze dostępne na rynku, tworząc tym samym idealny wybór dla rodziców, którzy nie chcą zakazywać swoim dzieciom czerpania radości z naturalnych słodkich smaków.

Słodycze witariańskie są suszone w bardzo niskich temperaturach, zawsze poniżej 42 stopni Celsjusza. Taka delikatna obróbka umożliwia zachowanie pakietu cennych witamin, minerałów, przeciwutleniaczy i enzymów w nienaruszonej formie i składzie. Słodycze są słodzone świeżo wyciśniętymi sokami z ekologicznych owoców lub syropem z agawy meksykańskiej, która jest trzykrotnie słodsza od cukru i która równocześnie ma czterokrotnie niższy indeks glikemiczny niż cukier. Pozostałymi składnikami witariańskich słodyczy i przekąsek są nieprażone ziarna, orzechy  i nasiona (w tym ziarno kakaowca), owoce, warzywa i naturalne przyprawy. Słodycze witariańskie to również idealny wybór dla cukrzyków, cierpiących na alergię glutenową i inne alergie pokarmowe. Witariańskie produkty są wolne od cukru, syropu jęczmiennego, melasy, glutenu, nabiału, laktozy, skrobi, soi, drożdży, składników genetycznie modyfikowanych, polepszaczy i konserwantów.

Z punktu widzenia dziecka witariańskie słodycze nie różnią się znacznie od tradycyjnych słodyczy. Przede wszystkim są słodkie i smakują wyśmienicie, ale są wartościowe i zdrowe, a to przecież najważniejsze. W efekcie ochota na słodkości dzieci zostaje zaspokojona a rodzice mają spokojne sumienie wiedząc, że ich pociechy mają dostęp do najzdrowszych słodyczy.


---
Witariańskie słodycze są dostępne w sklepie witariańskim.
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Karnet na narty z ubezpieczeniem


Autorem artykułu jest Monika Gancarska

Narciarstwo - wspaniały, choć niebezpieczny sport. Często kończy się kontuzjami, choć nie zawsze z naszej winy. W tym roku można było skorzystać z karnetu, do którego dołączone jest ubezpieczenie.

W Bukowinie Tatrzańskiej powstała pierwsza w Polsce stacja narciarska, która wraz z towarzystwem ubezpieczeniowym uruchomiła nowatorską ofertę dla narciarzy - jest to: ubezpieczenie w cenie karnetu. Ten pionierski w Polsce projekt był realizowany od początku ferii zimowych w Małopolsce. Należy pamiętać, że ani kaski narciarskie i pozostały sprzęt, ani nawet najlepsze przygotowanie stoku, nie wyeliminuje kontuzji. W sytuacji, gdy dojdzie do wypadku na stoku zapewniona jest pomoc ratowników TOPR, którzy mają za zadanie dowieźć poszkodowanego do szpitala.

Opieka medyczna w szpitalu udzielana jest w ramach podstawowego ubezpieczenia zdrowotnego, co oznacza, że lekarze muszą udzielić pierwszej pomocy, pod warunkiem oczywiście, że poszkodowany płaci składkę zdrowotną. I to wszystko. O dalszy przebieg leczenia poszkodowany najczęściej musi martwić się sam. Projekt zapewniał udzielenie pomocy również podczas procesu dalszego leczenia i rekonwalescencji. Zaproponowane sumy ubezpieczeń powinny umożliwić refundację przynajmniej części kosztów związanych z leczeniem i rehabilitacją, na jakie narażeni są poszkodowani.

Wszyscy narciarze są narażeni na ryzyko kontuzji, niezależnie od posiadanych umiejętności. Dlatego też, przygotowanie do aktywnego zimowego wypoczynku nie powinno ograniczać się do odpowiedniego sprzętu (kaski narciarskie itp.), ale również powinno się brać pod uwagę ewentualne konsekwencje na jakie się narażamy, także ze strony innych "użytkowników" stoków narciarskich.

---
Sklep trekkingowy - Outdoorzy.pl
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Buty turystyczne na górskie wyprawy


Autorem artykułu jest Monika Gancarska

Zamierzasz zdobywać najwyższe górskie szczyty? Pragniesz dotrzeć tam, gdzie docierają nieliczni? Potrzebujesz najbardziej trwałego i najlżejszego sprzętu ? Tu nie ma miejsca na kompromisy.

W kwestii butów wybór jest oczywisty, są nim ekspedycyjne buty jednej z najbardziej znanych na świecie włoskich firm. Te buty turystyczne są niezaprzeczalnie najwygodniejsze i najbardziej odporne, jakie tylko można sobie tylko wyobrazić. W projektowaniu tych butów kierowano się doświadczeniem najznamienitszych wspinaczy, by połączyć nowatorskie technologie ze sprawdzonymi już rozwiązaniami.

Zewnętrzny ochraniacz, wykonany z połączenia materiałów o legendarnej wytrzymałości zapinany jest odporny na wodę oraz promieniowanie UV zamek. Listwa zapinana na rzep chroni zamek, dodatkowo podnosząc izolację termiczną butów. Wnętrze tworzy wyciągany botek, który idealnie chroni przed mrozem, nawet wtedy kiedy temperatura spada dużo poniżej zera. Wewnętrzna podszewka poliestrowa zapewnia nie tylko wysoki komfort użytkowania, ale również izolację termiczną na najwyższym poziomie. Termiczna wkładka ukształtowana anatomicznie posiada warstwę polietylenu, tłumiącego wstrząsy podczas poruszania w trudnym terenie, a od spodniej strony umieszczono w niej warstwę aluminium dla optymalnej izolacji.

Zastosowane w butach gumowe wzmocnienia nie tylko chronią przed uderzeniami o bryły lodu, ale również pozwalają zachować nadany butom kształt przez cały okres użytkowania. Górna część buta włączając w to ochraniacz, jest dodatkowo przymocowana do śródpodeszwy za pomocą kleju termoplastycznego. Wysoko sięgająca cholewka bardzo dobrze trzyma kostkę, chroniąc ją przed skręceniem podczas poruszania w trudnym terenie. Śródpodeszwa wykonana z połączenia włókna węglowego oraz włókna szklanego zapewniają maksymalną sztywność i bardzo niską wagę. Zastosowany system tłumienia drgań dba o to, by zmniejszyć do minimum obciążenia przenoszone przez stawy – nawet z pełnym obciążeniem na plecach.

Zastosowana podeszwa pozwala na wpięcie raków automatycznych, w każdej wymagającej tego sytuacji. Opatentowany bieżnik oferuje rewelacyjną przyczepność w każdym kierunku, a także doskonale pracuje zarówno podczas podchodzenia, jak również podczas schodzenia ze stoku.
Te najwyższej jakości buty wykonane ręcznie w fabryce mieszczącej się we Włoszech, powinny być do nabycia w każdym szanującym się sklepie trekkingowym. Pamiętajmy jednak, że najwięcej ciepła ucieka przez głowę (aż 40 procent), dlatego przed wyprawą warto zaopatrzyć się w porządną czapkę zimową.

---
Outdoorzy.pl - sklep trekkingowy
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Paralotniarstwo sportem dla odważnych i odpowiedzialnych


Tagi: paralotnia paralotniarstwo szkolenie paralotniowe

Paralotniarstwo to sport ekstremalny, który cieszy się coraz większym zainteresowaniem w Polsce. Jest to sport dla osób odważnych i odpowiedzialnych, które lubią odrobinę ryzyka i niezwykłych emocji. Dowiedz się więcej o paralotniarstwie i spełnij marzenie o lataniu.

Sporty ekstremalne to sporty, które chętnie uprawiane są przez młodych ludzi, którzy chcą wprowadzić do swojego życia coś, co sprawi że życie będzie bardziej kolorowe i pełne emocji i wrażeń. Nikt nie lubi się nudzić, dlatego ciężko dziwić się, że coraz więcej osób korzysta z nawet szalonych pomysłów, takich jak chociażby skoki ze spadochronem czy skoki na linie. Dzięki takim sportom zaliczanym do grupy extreme można nadać swojemu życiu wyjątkowego charakteru i nieprzewidywalności.

Wśród najbardziej interesujących sportów podnoszących poziom adrenaliny i przyspieszających bicie serca bardzo ważne miejsce zajmuje paralotniarstwo, które powstało we Francji, gdzie odbyto pierwszy lot na paralotni, która z francuskiego nazywana jest również “parapente”. We Francji w latach 70-tych XX wieku trzech Francuzów wpadło na pomysł, by przeprowadzić eksperyment, którego efektem był ponad 100-metrowy lot. Dzisiejsze rekordy lotów na paralotniach są zdecydowanie bardziej imponujące.

We Francji paralotniarstwo cieszy się ogromnym zainteresowaniem i uprawiane jest przez wiele osób, które widzą w tym sporcie prawdziwą pasję. W Polsce loty na paralotniach pojawiły się w latach 80-tych, a dzisiaj cieszą się bardzo dużym zainteresowaniem i stanowią bardzo dużą atrakcję dla każdego, kto chciałby chociaż raz wznieść się ponad ziemię i poczuć wolnym jak ptak. Wolność, swoboda, możliwość oderwania się od ziemi i przemyślenia wielu spraw podczas spokojnego lotu i możliwość podziwiania piękna świata z lotu ptaka to największe walory tego sportu, który bardzo szybko staje się wielką pasją.

Nie można nie zauważyć, że paralotniarstwo jest sportem dla osób odważnych. W trakcie lotu paralotnia wznosi się na bardzo duże wysokości, dlatego osoby które mają lęk przed wysokością raczej nie decydują się na uprawianie tego sportu. Trzeba mieć wiele odwagi, by oderwać się od ziemi i latać ponad drzewami, jeziorami czy nawet wysokimi górami. Odwaga jest bardzo ważna, prawie tak samo ważna jak odpowiedzialność i rozsądek, które są niezbędne podczas sportów, które wiążą się z ryzykiem dla zdrowia i życia.

W Polsce można skorzystać z propozycji bardzo dobrych szkół, które oferują profesjonalne szkolenie paralotniowe pod okiem doświadczonych instruktorów, którzy zadbają o zdobycie odpowiednich umiejętności i o to, by każdy kursant miał świadomość, że w paralotniarstwie liczy się nie tylko odwaga, ale przede wszystkim odpowiedzialność za własne bezpieczeństwo, sprzęt i bezpieczeństwo innych osób.

Stroje piłkarskie


Tagi: skarpetogetry piłkarskie skarpety sportowe opaski sportowe

Początkowo, w okresie rozwijania się piłki nożnej jako dyscypliny sportowej, stroje piłkarskie nie należały specjalnie do priorytetów które decydowały o kształcie footballu. Wyobrażasz sobie to w obecnych czasach?

Drużyny rozpoznawano po kolorach czapek lub getrów, czy nawet po różnokolorowych opaskach na rękach. Jednak bardzo szybko, bo jeszcze przed 1872 rokiem, wiele drużyn stworzyło własne wzorce swoich strojów, z których całkiem sporo dotrwało do naszych czasów. Nie zmienia to jednak faktu, że gdyby dziś jakakolwiek drużyna wyszła na boisko w długich spodniach, długich koszulach oraz czapkach, wywołałby salwy śmiechu na trybunach.


W początkowym okresie wprowadzania strojów piłkarskich cała drużyna występowała w takich samych, nawet bramkarz. Jedyne co odróżniało go od graczy z pola to czapeczka. Numerów na koszulkach zaczęto używać w latach 30-tych XX wieku. Nazwiska na koszulkach pojawiły się dopiero na pierwszych mistrzostwach Europy w 1992 roku, które były rozgrywane w Szwecji.


Ciekawie potoczyła się historia spodenek piłkarskich, a raczej ich długości. Aż do lat 60-tych XX wieku grano w spodenkach sięgających za kolana. Później, w latach 70-tych nastąpiła radykalna odmiana gustów i zaczęto grać w spodenkach coraz to krótszych. Reprezentacja Argentyny na mistrzostwach świata w 1972 miała spodenki tak krótkie, że ledwie zakrywały bieliznę.


Kolejnym ważnym elementem stroju są korki – czyli buty piłkarskie. Na początku grano w płaskich butach, szytych z namakającej skóry, przez co w trakcie meczu stawały się one coraz cięższe, podobnie jak ówczesne piłki. Pierwsze gumowe korki wymyślił w 1949 roku Adolf Dassler. Pięć lat później grająca jako pierwsza z drużyn we „wkrętach” reprezentacja RFN zwyciężyła dzięki temu wynalazkowi w Mistrzostwach Świata.


Getry od zawsze towarzyszyły strojom piłkarskim. Zmienił się tylko ich wizerunek i forma. Ze zwykłych skarpet ewoluowały do sięgających obecnie do kolan. Dzięki tak długim getrom możliwe jest całkowite schowanie pod nie ochraniaczy na piszczele, tak popularny (i według przepisów wręcz obowiązkowy) element stroju piłkarskiego, zostały wynalezione już w 1874 roku przez napastnika angielskiego klubu Nottingham Forest, Samuela Widdowsona.

Translate

Popularne posty

Obserwatorzy